Najpierw wyjaśnienie. Miesiąc temu wymyśliłam sobie wyzwanie , w którym mamy ze sobą z Krzysiem „rozmawiać” na blogu, mieliśmy 24 godziny na odpisanie sobie i poniżej efekty. Było to dokładnie tydzień przed świętami, skończyło się w niedzielę wielkanocną i mieliśmy to od razu opublikować… I tego nie zrobiliśmy, bo nie wiedziałam jakie dać zdjęcie do wpisu! To są dla mnie absolutnie najważniejsze szczegóły i to w każdym aspekcie życia sobie coś takiego znajdę i potem sama siebie prześladuję. Poza tym jest wiele wpisów, których jeszcze nie wrzuciłam tylko i wyłącznie z powodu pierdoły lub przeterminowania, bo akurat było coś ważnego, a potem to już tak głupio itd. Kobiety lubią komplikować sobie i innym życie. Wrzucam naszą zabawę i zdjęcie kaszanki, bo na żadne pasujące się nie zdecydowałam.
Czytaj dalej SmażinkiNaleśniki
Szybki przepis bazowy na nasze naleśniki, które robi się w kilka minut. Staś zajada suche, ewentualnie posolone, kilka razy zdarzyło mu się zawinięte z szynką, ale to raczej kilka gryzów. Co jest najlepsze w tej potrawie? To, że robimy ją razem. Zawsze. Staś wie, co dodajemy, sam wlewa mleko, wsypuje mąkę i wspólnie mieszamy, jedynie ja jeszcze smażę, z wiadomych względów. Ubieramy czapki kucharskie i jesteśmy „zespołem kucharzy”. Nie ma tu nic odkrywczego, jak czasem spoglądam na fit naleśniki od jeszcze bardziej fit blogerek to się dowiaduję o istnieniu mąk kasztanowych czy innych cukrów kokosowych. Tutaj czyste podstawy polskiej kuchni, tylko lchadowo zmodyfikowane.
Czytaj dalej NaleśnikiOspa news
Odpuściło nam! Jest coraz lepiej. Gorączki nie ma już kilka dni, powoli tworzą się strupy i apetyt jest coraz lepszy. Ospa to wojna, jestem tego pewna. Dla zdrowego dziecka i jego rodziców to batalia, a my jesteśmy dodatkowo osłabieni. Jak zobaczyłam, że pęcherze pojawiły się nawet w buzi, to już był cios poniżej pasa. Serio? Na szczęście Staś jadł i pił. Siedzieliśmy z nim przy bajkach, tłumaczyliśmy jakie to ważne, żeby jadł. Przez pęcherze w buzi bardzo dużo pił, koniec końców myślę, że to nam pomogło, zwłaszcza jak temperatura skakała. Mamy, z którymi rozmawiałam wspominają ospę albo jako katastrofę, albo „było ok”. Najgorzej było się nastawić, że u nas też będzie lekko, że gorączka potrwa dwa dni, trochę krost i przejdzie. Niestety, u nas temperatura skakała 5 dni, jak noc była spokojna to rano nagle 38 stopni. Bardzo ładnie reagowała na leki, ale po 6-8 godzinach znowu robiło się gorąco. Straszne w tym jest to, że po każdym syropie miałam nadzieję, że to już, że koniec, ostatni raz. A tu dalej. I dochodziłam do ściany, gdzie w głowie pojawiały się następujące myśli:
Czytaj dalej Ospa newsOSPA bez party.
Staś postanowił zrobić nam psikusa. Teraz się uśmiecham, bo już o tym pisaliśmy kilka razy, że trzeba być zawsze przygotowanym, żeby w ostatniej chwili zmienić plany. Plany konkretne, bo urodzinowe, ale czy ktoś mi zabroni świętować w każdy inny dzień? Pff! Nie wiem jeszcze, jak wygląda ospa u Lchadka, dopiero się zaczęła, ale na dniach już będę ekspertem. Zaskoczyła nas, bo sezon grypowy w pełni, trzy dni temu byliśmy na komisji w sprawie orzeczenia o niepełnosprawności i dlatego przez ostatni tydzień Staś był mocno pod kloszem, żeby się nie przeziębić. Pojechaliśmy do dziadków na weekend (tam była komisja), bawił się tam świetnie, nikt nawet podejrzany o katar nie zbliżał się do niego. Przeziębienie to było najgorsze, co mogliśmy złapać. 😀 W poniedziałek (dzień komisji) zobaczyłam u niego dziwnego pryszczyka na szyi. Stwierdziłam, że to od tarzania się na podłodze, od sierści, od spocenia się podczas szalonych zabaw. Mi pryszcze wychodzą czasem z powietrza, od razu jak zjem coś niezdrowego, gnojki już chyba czują jak przechodzę obok fast food’ów i się gromadzą, żeby przyatakować… W poniedziałek jeden pryszcz/wyprysk/coś na szyi. Taki bilans.
Czytaj dalej OSPA bez party.