Góra zdobyta!

Dziś krótki strzał, parę słów o weekendzie.

Do tej pory byliśmy zmuszeni jechać ze Stasiem do szpitala trzykrotnie. Z czego dwa razy musieliśmy skracać pobyt u moich rodziców. Dlatego też od pewnego czasu każdy wyjazd do mojego rodzinnego domu był podszyty nutką niepewności.

#MamaMania Pozwolę sobie wyjaśnić, że za pierwszym razem u teściów byliśmy jeszcze lchadowymi amatorami. Staś miał pół roku, był 11 listopada i wszystko pozamykane (co dodaje stresu młodym rodzicom). Dostał pierwszej gorączki, dziadkowie spanikowani, daliśmy zbyt mało paracetamolu (zawsze przeliczajcie w kalkulatorze, a nie dawajcie wg. ulotki!) i pojechaliśmy dla pewności do szpitala. Na miejscu gorączki już nie było, lekarze dyżurujący przyjęli nas z marszu, glukoza od początku i wszystkie lchadowe procedury ruszyły. Cpk wynosiło około 400, więc to nie była dekompensacja. Dzisiaj dałabym lekarstwo na gorączkę wg. wagi, zbadałabym cpk w laboratorium i przyjęła do wiadomości, że jak dzieciom wychodzą zęby to mogą mieć katar, gorączkę, biegunkę, ochwat czy kolkę.

Czytaj dalej Góra zdobyta!